piątek, 17 sierpnia 2012

WAŻNE.

Hej, słuchajcie. Na początku miałam pomysł na tego bloga który przyszedł szybko i teraz jeszcze szybciej wyparował. Kompletnie nie mam pomysłu na dalszą część tej historii. Jak coś wpadnie mi do głowy to stworzę z tego nowy rozdział, a jak na razie ZAWIESZAM BLOGA. Nie chciałam tego robic no ale niestety stało się.
Możecie wchodzić na dwa pozostałe blogi:
http://onedreamonedirection-malikowa.blogspot.com/ - o Zayn'ie, Harry'm i Loli.
http://larryforever.blogspot.com/ - o Larrym.
Jeszcze raz przepraszam i do następnego ;3

piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 3.

Nie ma to jak przypływ adrenaliny. Właśnie CAŁUJĘ chłopaka, którego znam zaledwie kilka tygodni. Czyżbym był biseksualny? O boże. Czułem jak usta Harry'ego układają się w uśmiech.
- Zayn, co ty? - mruknął, ale przerwałem mu kolejnym pocałunkiem.
Po chwili oderwał się ode mnie. W jego oczach tańczyły małe iskierki, cały się trzęsł.
- Ej, spokojnie bo mi tu umrzesz. - powiedziałem przytulając go.
- Po prostu... Nie wiem czy robisz to z litości, czy... no wiesz. - spuścił głowę.
No właśnie dobre pytanie. Dlaczego to zrobiłem? I weź mu teraz to wytłumacz. Kurwa. Miałem oduczyć się przeklinania. Kurde.
- Lubię cię... Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo. - mruknąłem całując go w szyję.
- Muszę ci coś powiedzieć... - usiadł dalej ode mnie. - Mam kogoś...
WIEDZIAŁEM. Można było się tego spodziewać. Pewnie wtedy zrobił to nieświadomie. Masakra... Jestem idiotą.
- Żartowałem. - dodał po chwili. - ale masz minę!
Zabiję go zaraz. Przewróciłem oczyma. I jeszcze się bezczelnie śmieje !
- Czyli kochasz mnie? - nie wiem co gadam, so sorry.
- Ja em.. um.. tak? - mruknął czerwieniąc się.
- To pytanie czy odpowiedź? - co prawda dobrze wiedziałem że była to odpowiedź, ale nie zaszkodzi go trochę powkurzac.
Uśmiechnął się łobuzersko, rzucając się na mnie. Patrzył prosto w oczy, przegryzając wargę. Mruknąłem, czując, że Harry ściąga ze mnie koszulkę.
- Jesteś taki... mrrrr. - powiedział całując moją szyję i klatkę piersiową. Wygiąłem się w łuk, czując przypływające podniecenie. A on co zrobił? Wstał i powiedział, że na dzisiaj już za dużo wrażeń.
Zabije.go.
*
Teraz jestem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi ! Zayn właśnie przyznał się do swoich uczuć... i ja też. Tak długo na to czekałem. Tylko nadal nie wiem czemu to zrobił... Może działał pod wpływem alkoholu? Niee, przecież bym poczuł. Pewnie się czegoś nałykał. Lub...powiedział prawdę. Siedzę popijając wino przy kominku, Malik już poszedł do siebie. Co prawda mógł zostać na noc. Harry! Opanuj się... Napisałem do mamy sms'a: 'Chyba... Mam kogoś.' I wysłałem. Nie musiałem długo czekac, ponieważ po chwili zadzwoniła. Zaczęła mi gratulować, dopytywała się kim on jest, ale nie powiedziałem jej. Niech kobieta pożyje trochę w nie pewności.
____________
Przepraszam że taki krótki... pisałam go dwa dni i nic mi do głowy nie przyszło...
NIE MA 8 KOMENTARZY NIE MA ROZDZIAŁU.
Jak są błędy to sorry, i rozdział... nie wiem kiedy, jak bedzie to będzie. 

niedziela, 5 sierpnia 2012

Rozdział 2.

Próbowałem go uspokoić, ale on dalej płakał jak małe dziecko. Co go naszło? Dlaczego chciał skoczyć? Pewnie się tego nie dowiem.
- Harry, ciszej. - powiedziałem uśmiechając się lekko kiedy on po prostu wył.
Popatrzył na mnie tymi cholernymi zielonymi oczami, które wyglądały tak pięknie i musnął delikatnie moje usta. Jezu, co on zrobił !? Odskoczyłem od niego, a on zaczął głośniej płakać. Zerwałem się na równe nogi i wybiegłem z jego mieszkania. Boże, czy on mnie właśnie pocałował? Nie no nie wierzę... Co prawda jego usta były takie słodkie i miękkie... Zayn ! Ogarnij się! Właśnie pocałował mnie chłopak. Przecież to chore. Muszę odreagować, gdzie moje fajki?
*
Minęły już dwa tygodnie od TAMTEGO zdarzenia. Co mnie wtedy naszło? Pewnie zraziłem do siebie Zayn'a i teraz uważa mnie za jakiegoś walniętego... bo nie zna prawdy.Wszedłem właśnie do domu mamy. Wyjechała na dwa miesiące do jakiejś rodziny i kazała mi podlewać jej kwiatki. Taaa. Ale nie mam co narzekać, w końcu to ona pozwoliła mi pracować w kwiaciarni. Zamknąłem drzwi i ruszyłem w stronę 'mojego' wieżowca.  Po drodze mijałem ludzi z DAWNEJ szkoły... A wiecie, że taki chłopak powiedział mi cześć?! ŻARTOWAŁEM. Boże.. Dlaczego mnie tak pokarałeś?! Już po chwili wspinałem się po schodach ( tak, winda ZNÓW nie działa ) do mojego apartamentu. Myślałem, że dzień nie będzie już gorszy, ale się myliłem. Na 7 piętrze, spokojnym krokiem tak jak ja piął się w górę Pan Malik. Ile bym dał, żeby teraz mieć czapkę niewidkę ! Zwolniłem, ale nie byłbym sobą gdybym nie poślizgnął się na schodku i runął na ziemię. Zayn spojrzał za siebie, burknął coś pod nosem i zaczął zmierzać w moją stronę. Przekląłem cicho.
- Dlaczego ty jesteś taki... nie zdarny? - zapytał podnosząc mnie.
- Bo... poślizgnąłem się po prostu. - odpowiedziałem, próbując ustać na nogach. - Możemy pogadać o tamtym zda...
- Nie. Przepraszam, ale muszę iść.
Odszedł. Spuściłem głowę i po 10 minutach byłem już w domu. Jak zawsze gdy jestem wkurzony, rzuciłem kluczami w ścianę ( trafiając w to samo miejsce co zawsze). Zaparzyłem sobie kawę i siadając na sofę rozlałem połowę. NORMA. Czy ja nie mogę być normalny ? Albo jestem, tylko inni są nienormalni. Właściwie, co ja gadam? Nawet nie wiem jaki jest dzień tygodnia, jaka godzina. Wiem tylko to, że z dnia na dzień coraz bardziej kocham tego idiotę, który mieszka na przeciwko mnie i co noc sprowadza do domu inne laski. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Nigdy nie będę mógł go dotknąć, pocałować... Bo on mnie nie kocha. Położyłem głowę na oparciu i wtuliłem się w koc. Usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Może to jakiś bezdomny? Tak, bezdomny szedłby na dziesiąte piętro. Brawo Styles, brawo. Nie chętnie podążyłem w stronę drzwi z myślą, że to jednak ten biedny człowiek, ale w głębi duszy miałem nadzieję, że to Zayn. Uchyliłem je lekko, a wtedy do domu wparował mulat, który od razu wpił się w moje usta.
___________
Przepraszam że tak długo nie pisałam, ale miałam problemy z kompem i wgl. zapomniałam hasło na bloggera xD myślę że jakoś wyszedł :D
NIE MA 6 KOMENTARZY = NIE MA ROZDZIAŁU.
Jak są błędy sorry.

niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział 1. cz.2

Przyłożyłem lód do twarzy Harry'ego. Nie wyglądał zbyt dobrze.
- Może wezwać pogotowie? - zaproponowałem, rzucając mu koc.
- Nie, przeżyję. - uśmiechnął się, zawijając się w kokon.
Przewróciłem oczami. Jest jak małe dziecko. Taki... bezradny? To chyba odpowiednie słowo. Poszedłem do kuchni i zrobiłem mojemu 'koledze' herbatę. Po upływie trzech minut, siedziałem koło niego na podłodze. Taaak, nie wiem czemu tu usiadł, w końcu wkoło ma 2 sofy, ale jego wybór.
- To kto cię tak urządził? - zacząłem.
- Nie znasz. - burknął.
Dobra, spoko. Już więcej o nic nie pytam. Siedzieliśmy w ciszy przez dobre czterdzieści minut. Nie chce gadać to nie. Zacząłem cicho podśpiewywać.  Spojrzał na mnie spod loków.
- Ładny masz głos. - uśmiechnął się.
Odwzajemniłem uśmiech.
- Nie przeszkadzam ci... Pójdę już. - powiedział idąc w stronę drzwi.
Cicho mruknąłem ' Pa ' i już go nie było.  Była godzina dwudziesta, ok. dwudziestej pierwszej pójdę zobaczyć czy jeszcze żyje. Zayn... Co ty się stałeś taki opiekuńczy? Może to po stracie mojego kota... Och, kochana Lisa. Taaa, jestem miłośnikiem zwierząt. Co prawda po mnie tego nie widać, no ale jestem.
Nalałem sobie Jack'a Daniels'a i usiadłem na kanapie.

*Harry*
Każdy skrawek ciała mnie boli... Dlaczego ludzie mnie aż tak nienawidzą?! Rzuciłem kluczami w ścianę, pewnie będzie w niej małe wgniecenie, ale co mi po tym ? Skoro już teraz chcę się zabić? Tak, właśnie w tej chwili, naszła mnie ochota na igranie ze śmiercią. Zacząłem kręcić się po salonie. To przecież nie będzie bolało. Chwila i już mnie nie ma. Hmmm. Ściągnąłem bluzę. Dobra, która godzina? Dwudziesta pierwsza. Odłożyłem telefon na komodę i podszedłem do okna. Otworzyłem je. Moje ciało przeszedł dreszczyk, który był spowodowany zimnym wiatrem i adrenaliną. Wszedłem na parapet. O kurwa. Jak wysoko. W końcu to 10 piętro. Spojrzałem w dół, samochody sobie spokojnie jeżdżą, ludzie chodzą z dziećmi, a ja właśnie chcę im spaść z 'nieba'. Trudno. Podszedłem bliżej krawędzi i wtedy usłyszałem pukanie do drzwi. Miałem ochotę wydrzeć się na cały Londyn ' Ja pierdole ', ale to byłoby nie kulturalne. W końcu drzwi otworzyły się a do mieszkania wpadł Zayn. Czego on tu znowu ?! 
- Harry ! Co ty robisz?! - wrzasnął podbiegając do okna.
- Nie podchodź, bo skoczę ! - krzyknąłem, a on zatrzymał się w pół kroku. 
Przełknąłem głośno ślinę, a on stał przerażony. 
- Nie chcę być świadkiem samobójstwa ! Złaź stamtąd ! Teraz ! - krzyczał. 
- Ale ja nie chcę żyć ! Nie chcę ! Rozumiesz?! - co prawda bałem się skoczyć... ale to zostaje między nami. 
Podszedł do mnie łapiąc za rękę.
- Zejdź, w tej chwili. 
Wyrwałem mu się i noga obsunęła mi się z parapetu. Poczułem uścisk Zayn'a na moim nadgarstku. WŁAŚNIE WISIAŁEM 20 METRÓW NAD ZIEMIĄ. Drugą ręką złapałem się nieszczęśliwego parapetu. 
- Nie ruszaj się ! - krzyknął mulat, wciągając mnie do apartamentu. - Czy cię doszczętnie powaliło!? 
Nie odpowiedziałem, zalewając się łzami.
______
trolololooololo :D Takie tam. ROZDZIAŁ DLA.... WERONIKI ! :D Kocie, kocham cię :D 
jak są błędy sorry ;D
NIE MA 6 KOMENTARZY - NIE MA ROZDZIAŁU ! ;D

środa, 18 lipca 2012

Rozdział 1. cz. 1.

Kolejny dzień żmudnej pracy w kwiaciarni. I kolejne wyzwiska skierowane do mnie. Przyzwyczajam się do tego, ale jak ktoś wyzywa cię od 'pedziów, kur*'... To okropnie boli. Właśnie kończy się moja zmiana. Pożegnałem się z mamą i ruszyłem w stronę domu. Po drodze zaszedłem do piekarni. Dostałem sms'a: 'Uważaj na siebie.' Mamoo, nie jestem małym dzieckiem. Wchodziłem po schodach, kiedy poczułem mocne szarpnięcie za ramię. Upadłem na podłogę, dostając cios prosto w brzuch. Automatycznie zwinąłem się w kulkę. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Erica... Mój kochany wróg, a za razem 'król' szkoły, do której nie chodzę a on nadal mnie prześladuje. Dalej nic nie pamiętam tylko ból przeszywający całe ciało...

*Zayn*
Wszedłem do wieżowca w którym mieszkam. Na windzie przyklejona była kartka ' awaria '. Hahaha ! Oni sobie chyba żartują !? Mam IŚĆ na 10 piętro z buta? Dobry żart, ale jakże prawdziwy. Zacząłem wspinać się po schodach kiedy to na 2 piętrze leżał człowiek. O matko. Nie żyje? Niepewnie podszedłem do niego. Kręcone włosy, dość wysoki... Hmm, jakbym go z skądś znał. Z policzka leciała mu krew. Przełknąłem głośno ślinę. Jak on miał na imię? Harry? Chyba tak. 
- Hej, słyszysz mnie? - obróciłem go na plecy. Zamrugał lekko oczami. Ufff, żyje. 
- Kim jesteś? - wymruczał, pocierając rękoma oczy. Wyglądał jak mały kotek. Zayn co ty...? 
- Później ci powiem. Wstawaj póki tylko my widzimy od cholery krwi. 
- Nie mam siły...
- Ile ważysz? - zapytałem, a on zrobił wielkie oczy.
- Nie wiem... z 57 kg? 
Westchnąłem. I przerzuciłem chłopaka przez ramię. Kurde... Lekki jest. On tylko pisnął ' O boże '. W końcu pomagam mu, tak? To niech chociaż mi tu nie marudzi. Przed nami długaa droga. A raczej przede mną. Patrzyłem na numerki pięter na ścianach. 3,4,5... Jeszcze 5 pięter. Czy to normalne, żeby w wieżowcu była tylko JEDNA winda? Zgłoszę to kurde... Harry co chwilę piszczał, skrzeczał, że go boli. No ludzie. Ouu, a tu kto idzie? Jakaś nowa lokatorka? Posłała mi uroczy uśmiech, a jak to ja, nie potrafiłbym się za nią nie obrócić. I tak jakby uderzyłem głową Harry'ego o ścianę.
- Pojebało cię !? - wrzasnął.
Przeprosiłem go i znów zapadła cisza. 7 piętro i... niespodzianka? Na windzie nie ma kartki. Czyli już ją chyba naprawili. Wcisnąłem guzik. Otworzyła się, no to pewny siebie stawiam krok do jej wnętrza. A noga mi się zapada.
- O ja pier! Pusty szyb ! - krzyknąłem. 
Loczek zaczął wierzgać nogami i krzyczeć, żebym go postawił, bo jeszcze nas zabije. Jak chciał, tak zrobiłem. 
____________
Nudny.... Ale jest ;D Jutro może cz. 2 ;D
NIE MA 3 KOMENTARZY - NIE MA ROZDZIAŁU.
Jak są błędy, sorry.

wtorek, 17 lipca 2012

Bohaterowie.

Harry Styles - Osiemnastolatek z Londynu. Rzucił szkołę z powodu wielu wyzwisk, z powodu jego odmienności. Na co dzień pracuje w kwiaciarni swojej mamy. Jego życie obróci się o 180 stopni, kiedy pozna pewnego chłopaka. Uwielbia śpiewać.

Zayn Malik - Urodził się w Bradford, ale mieszka w Londynie. Ma 19 lat. Jego pasją jest śpiew i w przyszłości chciałby kształcić się w tym kierunku. Pochodzi z zamożnej rodziny. Na przeciw jego apartamentu, znajduje się mieszkanie pewnego chłopaka, który jest niezmiernie tajemniczy. Nie długo Zayn  może będzie jego zbawieniem.

Kompletnie nowa opowieść. Tym razem o Zarrym :D Myślę że to opowiadanie się wam spodoba. Do jutra, postaram się dodać 1 rozdział : )